piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 13 - Tylko mnie kochaj

Obudziłem sie około godziny 14. Rozejrzałem się wokoło : Nigdzie nie było Wojtka. Wstałem powolnie i poszedłem do Kuchni. zobaczyłem na stole kartke, wziąłem ją do ręki i przeczytałem :



Musiałem iść na trening. Fajnie, że ty Nie musisz na razie chodzić.. Poszedłem o godzinie 12. Trzymaj się, będzie dobrze - Wojtek
odlozyłem kartke i postanowiłem od razu jechać do Siebie do domu. teraz mieszkałem niby u Lukasa ale postanowiłem spowrotem przeprowadzić się do Siebie. ubrałem Kurtke, buty i wyszłem z domu. po 15 minutach zaparkowałem auto pod swoim garażem i udałem sie do domu. od razu otworzyłem lodowke, ponieważ umierałem z głodu. Było w Niej tylko światło... więc poszedłem do Sypialni, otworzyłem szafe i wyciągnąłem z niej Podkoszulek, bluze z Herbem Arsenalu oraz Spodnie i poszedłem do łazienki. po 20 Minutach wyszłem z Niej umyty i ubrany. Udalem się do przedpokoju, ubrałem Kurtke, buty, wyszedłem z domu i wsiadłem do Samochodu. Udałem się do pobliskiego sklepu. Kupiłem 3 paczki żele, 2 paczki Chipsów, Pepsi,3 soki, wode gazowaną i niegazowaną, serek do chleba, 3 serki ( takie do jedzenia, wiecie xD) 2piwa, 4 jabłka, pomarańcze, 5 mandarynek, 3 banany, 3 Chleby, 3 bułki, dżem, Mąke, 3 mleka, ser Biały, Ser Zółty, 2 zamrożone zapiekanki i 2 pizze ( również zamrozone) gdy zapłaciłem za zakupu udałem się do auta, zapakowałem siatki do bagażnika i odjechałem. po Około 5 minutach byłem w domu . rozpakowałem zakupy i postanowiłem zrobić naleśniki z dżemem truskawkowym. Usmażyłem 4 Naleśniki, które popiłem sokiem Pomarańczowym. Postanowiłem jechać do domu Podolskiego po swoje rzeczy. ubrałem więc buty, wsiadłem do Auta i pojechałem. po 10 Minutach byłem u Niego w domu. spakowałem wszystkie swoje rzeczy . uwinąłem się w niecałe 30 minut, następnie spakowałem pudła do bagażnika i odjechałem. gdy zaparkowałem auto kolo swojego domu wniosłem pudła do mieszkania i postanowiłem od razu posprzątać cały dom. ta czynność zajeła mi około 3 godzin. Była juz 19 wiec weszłem na Facebooka, Instagrama, Twittera. Potem Pooglądałem TV i poszłem spać rozmyślając o biezącym tygodniu...

Rozdział 12

- Wynoś się stąd! Nie chce cie znać! - wykrzyczał Lukas
- ale Misiu, co się stało? - spytałem. Czułem, że do oczu napływają mi łzy
- ty się jeszcze bezczelnie pytasz co się stało? Była u mnie Elisa, powiedziała że spędziła z tobą noc. Zdradziłeś mnie! 
- Nie zdradziłem cię.. Elisa to moja Przyjaciółka ze Szkoły Średniej. Spotkalismy się wczoraj przypadkowo i zaproponowałem spotkanie, rozmawialiśmy do pózna i Eli zasneła. Nie miałem serca jej budzić, zaniosłem ją do sypialni a sam spalem na kanapie w salonie. przysięgam!
- Lukas, idz już lepiej.. - powiedział spokojnie Podolski spuszczając Głowe
- Dobrze.. Mam nadzieje ze to przemyślisz. do zobaczenia
Wyszłem ze Szpitala i skierowałem się do Naszego domu. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Zadzwoniłem więc do Wojtka, powiedział ze zaraz przyjedzie.  Nie minęło może 5 minut a już był u mnie. 
- Stary, w czym problem?
- no bo wczoraj wychodziłem ze szpitala i napotkałem moją przyjaciółke ze Szkoły średniej. zaproponowałem spotkanie, bo dawno się nie widzieliśmy. Spotkalismy się tutaj. gadaliśmy do pózna az ona zasneła. nie miałem serca jej budzić wiec ściągnąłem Jej bluze i położyłem ją w sypialni, sam przespałem się tutaj w salonie. Dzisiaj Elisa była u Lukasa w Szpitalu i bóg wie czego mu naopowiadała, teraz Luki myśli ze go zdradzam.. - opowiedziałem
- Poldi nie jest taki, na pewno to przemyśli. to co, może na rozluźnienie po piwie i meczyk w fife?
- Okej! Ja gram Arsenalem!  - wyrwałem się
- to ja... Chelsea! będą derby Londynu - zaśmiał się Szczęsny
- no faktycznie. to ja przyniosę piwo a ty ustaw gre
-okej
Gdy przyniosłem  6 piw z kuchni zaczęliśmy grać. Nasze mecze wyglądały tak : 0:0, 2:2, 1:0 dla mnie i 0:1 dla Wojtka. Po 5 piwach (dla każdego)byliśmy pijani, Wojtek usnął  na podłodze koło łazienki , a Ja... Ja w łazience koło toalety. wyobrażam sobie, jak to musiało śmiesznie wyglądać

Rozdzial 11

*oczami Aarona* Dzisiaj w końcu mogłem odwiedzić Lucasa. Po treningu szybko wróciłem do domu, odświeżyłem się i pojechałem do szpitala. Tęskniłem za Lucasem chociaż tylko dzień go nie widziałem. Brakowało mi go w domu.Po nie całych dwudziestu minutach byłem już w szpitalu. Kiedy szedłem do sali polaka wpadłem na jego lekarza. Zamieniliśmy parę słów odnośnie Podolskiego i ruszyłem dalej. W sumie niczego nowego się nie dowiedziałem. Po chwili byłem już przed salą, poczekałem aż pielęgniarka zmieni mu kroplówkę i wszedłem. 
-Aaron. -podniósł się jęcząc z bólu. 
-Leż głupku. -uśmiechnąłem się i pocałowałem go. -Jak się czujesz?
-Trochę lepiej, ale nie mogę się ruszać. -ścisnął moją dłoń. 
-Jeszcze trochę i wrócisz do domu. -musnąłem go w policzek. 
Siedziałem u niego prawie dwie godziny. Lekarz poinformował mnie żebym już poszedł i dał Lucasowi odpocząć.
  -Przyjdziesz jutro, tak? -zapytał nie pewnie
-Oczywiście. -pocałowałem go na pożegnanie. 
Wychodząc z budynku wpadłem na jakąś kobietę. -Uważaj jak chodzisz. -powiedziała poirytowana. 
-Przepraszam, zagapiłem się. -schyliłem się po telefon, który mi upadł. 
-Elisa? -Aaron? .
-We własnej osobie. -zaśmiałem się 
-Co ty tu robisz? 
-Byłem odwiedzić...przyjaciela. -skłamałem. 
-Oj. Co ty na to żebyśmy się spotkali? -zapytała. 
-Dobry pomysl. To co u mnie? -uśmiechnąłem się i bez namysłu podałem adres Lukasa. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w inną stronę. Elisa to moja przyjaciółka ze szkoły średniej, zawsze mi się podobała. Kiedy dojechałem do domu trochę ogarnąłem mieszkanie i zjadłem pożądny posiłek. Eli miała przyjść o 18 więc jeszcze zdążyłem wpaść do sklepu po wino. Po piętnastu minutach od mojego powrotu zjawiła się blondynka. Nalałem nam wina i usiedliśmy w salonie. Długo rozmawialiśmy aż Elisa zasnęła. Nie chciałem jej budzić i postanowiłem zanieść ją do sypialni. Rozebrałem ją żeby nie spała w ubraniach, a sam położyłem się w salonie. Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałem nie chętnie i poszedłem otworzyć. To był nikt inny jak Szczęsny. Nie wpuściłem go do środka tylko rozmawiałęm z nim w drzwiach. Nic konkretnego nie chciał. Pytał co z Lukasem i tak ogólnie. Kiedy Wojtek poszedł ubrałem się i zjadłem lekkie śniadanie. Pośpieszyłem Eli i wyszliśmy. 
-Mam nadzieję, że to kiedyś powtórzymy. -szepnęła i pocałowała mnie
. Odruchowo odepchnąłem ją i skierowałem się do auta. Po drodze zastanawiałem się nad jej słowami, przecież między nami do niczeo nie doszło. Cały czas miałem złe przeczucia. Kiedy byłem już w szpitalu lekarz powiedział mi, że Lukas nie chcę żebym do niego przychodził. Zdziwiłem się, kompletnie nie wiedziałem o co chodzi, dlatego postanowiłem, że sam tam wejdę.
-Lukas o co chodzi? Dlaczego nie chcesz mnie widzieć? -zapytałem

Rozdział 10

*Oczami Aarona*

Nie czekając ani Chwili dużej zamówiłem Taksówkę i pojechałem do Szpitala, do Którego zawieźli Mojego Chłopaka. Po paru minutach wysiadłem z Samochodu, dałem Taksówkarzowi Banknot i wszedłem do Szpitala. Zapytałem Pielęgniarki, która obok mnie przechodziła co z Lukasem Podolskim. Ona odrzekła, abym spytał się Doktora Wajmana. Szybko zacząłem szukać Jego Gabinetu. Może po 5 minutach "Poszukiwań" znalazłem. zapukałem w drzwi i na słowo "proszę" wszedłem do Gabinetu. 
- Dzień Dobry. Ja chciałem się zapytać co z Lukasem Podolskim?
- a Pan jest z rodziny? -  Spytał lekarz
- Jestem... Jego.. Chłopakiem - Powiedziałem Niepewnie
- Więc Pana Partner Ma dużo szczęścia, Kilka centymetrów w prawo i Napastnik Postrzelił by go w Serce,  a wtedy od śmierci ratunku nie ma. Pan Podolski musi zostać w szpitalu kilka dni, a potem jeszcze na obserwacji tydzień. czyli mniej więcej za dwa tygodnie powinien dostać zwolnienie ze szpitala. 
- Dobrze dziękuje 
- a i jeszcze jedno. Czy Pana partner Ma jakąś rodzine? - Spytał lekarz
- Niestety Jego Ojciec Zmarł, Matka Wyjechała do Nowej Zelandii a Rodzeństwa Nie ma. Także w Londynie jestem tylko ja - rzekłem
- Dobrze. to tyle. 
- A i mogę się z nim zobaczyć? - zapytałem
- Niestety dzisiaj to jest niemożliwe. Jeśli chce pan się z Nim zobaczyć, to proszę przyjść pojutrze. jutro pacjent będzie miał robione Badania i prześwietlenia. 
- aha, to  w takim razie Dziękuje i do widzenia - powiedziałem i wyszedłem  z gabinetu. Następnie zadzwoniłem po taksówkę. Mniej więcej po 10 minutach Była. Wsiałem do niej i Pojechałem do Domu. Była już 22:30 więc szybko się umyłem. Potem Postanowiłem Zadzwonić do Wojtka Szczęsnego.
(rozmowa Aarona z Wojtkiem)

Siema Wojtek. Co tam u Ciebie?
- oo Cześć.  A no wiesz po staremu. a u Was jak tam?
- No powiem ci, Że nie ciekawie
- A czemu to?
- A no bo Lukas w Szpitalu...
- Co się stało?
- Byliśmy na spacerze no i jakiś bandyta biegł, najpierw wziął go za zakładnika, a gdy Policja Dała mu Radiowóz, który chciał  w zamian za uwolnienie go Postrzelił Lukasa i odjechał 
- A byłeś w Szpitalu? co z Nim jest?
- Właśnie przed 30 minutami wróciłem ze szpitala. No Lekarz Mówi, że gdyby dostał Pare centymetrów w prawo dostałby w serce no i wtedy by już umarł na miejscu. 
- O jezu....
- No masakra... A Słyszałem w Wiadomościach, że Na razie nie znaleźli tego bandytę
- takich dobrych ludzi takie okrucieństwa spotykają..
- no cóz. Nic Nie możemy temu zaradzić. Dobra Wojtuś ja kończe. Pojutrze jade do Lukasa, bo jutro ma cały dzień badania, prześwietlenia. Więc jak będę coś wiedział to się odezwe. Papa
- Okej Dzięki. pa

Rozłączyłem się i Polożyłem telefon na stoliku koło łózka, następnie ściągnąłem Koszulke, Spodnie i w samych Bokserkach położyłem się na łóżku. Długo Nie mogłem Zasnąć, ponieważ myślałem o tej sytuacji, Bałem się o Mojego Kochanego Lukasa... W końcu po długich zmaganiach Odpłynąłem do Krainy Morfeusza..

Rozdział 9

Słodko spałem, lecz około 9 obudził mnie Aaron. no tak, musiał się zemścić na mnie dlatego ze ja go wczoraj obudziłem. Zaspany udałem się do Toalety, oczywiście Musiałem zrzucić Moje perfumy, dobrze ze nie były w szklanym "Opakowaniu" Podniosłem je i położyłem na miejscu. Potem przemyłem twarz wodą i wyszedłem z Łazienki. Potem gdy Aaron był w łazience ja się Ubrałem. Gdy Ramsey był już gotowy poszliśmy na śniadanie. Zjedliśmy Owoce Morza. Potem Poszliśmy do Pokoju i siedzieliśmy tam do 20. Potem Postanowiliśmy iść na spacer. Wyszliśmy z Pokoju i udaliśmy się do parku. Siedliśmy na ławce i siedzieliśmy tak  w ciszy przez pare minut. Nagle usłyszałem Huk, Odruchowo złapałem Mojego Chłopaka za ręke
- Spokojnie, to pewnie Jakieś dzieci bawią się Petardami. 
Jednak Przepuszczenia Aarona nie były prawdziwe,  To był strzał z Pistoletu.  Nagle zza rogu pobliskiej kamienicy wybiegł mężczyzna w Kominiarce z Pistoletem w Ręku. tuż za Nimi Kilka Funkcjonariuszy Policji.  Terrorysta zliżał się do Nas. Moje serce Biło co raz mocniej i mocniej. Bałem się Okropnie zarówno o Siebie jak i o Aarona. Policjanci zaczęli Oddawać Strzały do Nieba. Uciekający mężczyzna  "Wyrwał mnie z rąk Aarona". Złapał mnie, a wręcz przycisnął do swojego ciała i przystawił mi pistolet do skroni. Byłem przerażony tym co się teraz dzieje. Przed oczami przemykało mi całe moje życie. Już zaczęło mi się wszystko układać,  zacząłem, Mam wspaniałego Chłopaka, a tu Nagły zwrot akcji. Policjanci natychmiast się zjawili. Zaczęli Negocjować z Bandytą. 
- Puść Go Człowieku!  Czym On ci zawinił?!   -  Mówił jeden z Funkcjonariuszy.
- Zostaw go! - krzyczał Aaron. W jego oczach można było wyczytać strach, obawę.
Zamachowiec natomiast krzyczał w kółko to samo, że puści Mnie jeśli dadzą mu swój radiowóz i zostawią go w spokoju, nie będą go szukać. Funkcjonariusze zrobili, jak sobie zażyczył. Bali się o moje życie, wiedzieli  jak bandytą kierują Emocje. Po 5 minutach Samochód stał na parkingu.  Zamachowiec jeszcze raz spojrzał za siebie  i przeciągnął mnie pod Samochód, Gdy otworzył drzwi i odpalił silnik i oddał strzał... Postrzelił mnie.. upadłem na ziemie, a Przestępca odjechał, Funkcjonariusze nawet nie próbowali go gonić, bo wiedzieli, że nie Mają szans. Pamiętam tylko przyjazd karetki... 

Rozdział 8

Wstałem Koło 8, Aaron  jeszcze spał, więc nie chciałem go budzić. Umyłem się, ubrałem i dopiero wtedy delikatnie musnąłem usta Przyjaciela
- Misiu, wstajemy - szepnąłem mu do ucha
- Luuukaas... jeszcze chwilka.. - Przewrócił się na drugą strone
- Ramsey! Hotel się Pali! - Wrzasnąłem
- aAAAaa!! co?! Gdzie?! Czemu?! - Aaron wstał jak oparzony
- hha żartowałem, ubieraj się szybko, idziemy na śniadanie. - rzekłem uśmiechnięty
- dobra...
Gdy Przyjaciel się ubrał poszliśmy na śniadanie. 
- Misiu, co ty na to abyśmy wybrali się na zakupy? - spytałem jedząc Owoce Morza
- W sumie czemu nie. Słyszałem ze Niedaleko jest galeria która się nazywa " I'm Tropic"
- Okej. To idziemy po kase do Pokoju itd.? - spytałem kończąc Posiłek
- Ok, chodź - rzekł Aaron
Podązyliśmy do Naszego Pokoju, wzielismy telefony, portfele i wyszliśmy. Poszlismy do tej Galerii. Około 15 Wróciliśmy do pokoju. Kupiliśmy mase fajnych rzeczy, ja kupiłem między innymi Lalkę, Misia  i Poduszke z Arsenalu ( Moja 8-letnia Kuzynka kibicowała Arsenalowi)  dla Mojej Kuzynki. Aaron kupił zaś sterowany Samochód, Puzzle z " Szybcy i Wściekli" i Kołdrę z Chelsea ( ponieważ Jego siostrzeniec był Kibicem Chelsea) dla Swojego Siostrzeńca.  Potem wybraliśmy się na plaże. Gdy wróciliśmy dochodziła godzina 22 więc postanowiliśmy pooglądać jeszcze TV. około godziny 23:30 Poszliśmy spać. Ja jeszcze przez chwile myślałem o Całym moim Życiu, po czym nawet nie wiem kiedy zasnąłem

Rozdział 7

Rano obudziliśmy się o  7:30 Wczoraj gdy byłem u Wojtka, Aaron spakował walizki. Ubraliśmy się, ja poszedłem się Umyć, a Ramsey poszedł zrobić śniadanie. Gdy wyszłem z Łazienki śniadanie było gotowe. Mój przyjaciel przygotował Naleśniki z Owocami. Zjadłem szybko bo były pyszne, za takie pyszne sniadanie Aaron dostał odemnie buziaka w usta... * około godziny 7:50 pojechaliśmy taksówką na lotnisko. O Godzinie 8:10 byliśmy już na lotnisku, wzięliśmy bagaże z Bagażnika Taxi i poszliśmy do Bramek.  * o 9:00 wystartowaliśmy. Aaron odrazu oparł się o mnie i Poszedł spać, ja Nałożyłem słuchawki na uszy, puściłem Muzyke i też próbowałem usnąć, w końcu odpłynąłem do Krainy Morfeusza... Obudziłem się po Niecałych 5 godzinach, do Miami zostało jeszcze jakieś 2 godziny. Ramsey jeszcze spał, więc wyciągnąłem Książkę i zacząłem ją czytać. o godzinie 16 wylądowaliśmy w Miami. Wzieliśmy bagaże i odrazu udaliśmy się do Hotelu, w którym zarezerwowaliśmy pokój, Hotel nosił nazwe " La Tropicana"   Był Bardzo Piękny, a co najważniejsze  w pokojach panowało Bogate zdobienie. wzielismy Pokój z jednym łóżkiem, wiec Musielismy spać razem, w sumie ten "Mus" jest przyjemny, bo lubie zasypiać gdy mam obok Aarona.  Gdy się rozpakowaliśmy poszliśmy na plaże. Poleżeliśmy trochę na plaży i napiliśmy się drinka. Wrociliśmy do Pokoju koło godziny 19. Postanowiliśmy iść na dyskotekę. Tańczyłem tam z Paroma Dziewczynami i miałem wrażenie, że Aaron jest zazdrosny. Jednak gdy wróciliśmy do Pokoju powiedziałem mu , że tylko jego kocham i na dowód tego spędziliśmy kolejną upojną noc..